Jestem ostoją…, jestem gwarem radosnego domu…, jestem schronieniem…, jestem, jestem, jestem…
Powstrzymaj swój bieg, Wędrowcze, zwolnij. Pozwól sobie na chwile wytchnienia pod moim dachem. Wejdź, spocznij. Poczuj sobą jak ożywcze prądy otaczają Twe zmęczone ciało, jak wnikają głęboko w głąb Twoich komórek…
Poddał się wpływom niebieskookiej kobiety, pozwolił na rozluźnienie… Przymknął oczy… Oczyma duszy ujrzał dawno niewidziany obraz własnego domu, zabieganą matkę, pilnującą wszystkiego i wszystkich. Gromadka skrzatów biegała za nią, prawie że trzymając się jej barwnej spódnicy. Dostrzegł siebie: umorusanego, z pajdą chleba w ręce, strzechą jasnych włosów, opadających na czoło, w podartych porciętach. Tak… to był jego dom…
Życzliwość gospodyni rozlewała się wokół, poczuł jej niesłychaną wrażliwość, otwartość na potrzeby serc, odczytywanie pragnień zapisanych w błysku spojrzenia. Wiedział, kim jest… W ciszę świadomości wdarł się szept: A Ty? Wiesz, kim jesteś?
Jestem ostoją…, jestem gwarem radosnego domu…, jestem schronieniem…, jestem, jestem, jestem…
Dziwny dźwięk rozległ się z drugiej strony obejścia, zakłócając harmonię… Jakby przeniósł się w inne, obce miejsce. Emocjonalny huragan powalił go na kolana, przygniótł do ziemi. Gdzie jestem? – myśl wirowała w głowie, próbując wydostać się na zewnątrz. Obce odczucia, nieznane wcześniej, wprowadzały dysonans… ból istnienia wciskał się w najmniejszą komórkę… i wwiercał się… wwiercał się…
© by Dariusz Cecuda 2022; wszelkie prawa zastrzeżone
- Zaloguj się aby dodawać komentarze